Kup pan cegłę, czyli jak budowano szkołę na Wawelu

Korzystając z uprzejmości krewnych Stanisława Dankowskiego, sosnowieckiego miejskiego architekta z czasów międzywojnia, pragniemy zaprezentować ciekawą historię budowy szkoły przy ul. Wawel w Sosnowcu. Szczegółowe informacje o przebiegu inwestycji pochodzą z zapisków Dankowskiego, które zostały udostępnione przez jego wnuka, p. Krzysztofa Gawędzkiego. Dziennik architekta kreśli niezwykle ciekawy obraz stosunków społecznych w Sosnowcu w latach następujących po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.

Zaranie

Po ustaniu zawieruchy wojennej i powolnym normowaniu się stosunków w nowo powstałym państwie polskim istotnym wyzwaniem stał się rozwój miast. Polityka zaborców pozostawiła po sobie liczne zaniedbania, z których najważniejsze to niedostateczna ilość mieszkań, brak wystarczającej ilości gmachów publicznych (urzędów, szkół, szpitali) i brak inwestycji miejskich (sanitarnych, komunikacyjnych, oświetleniowych). Wieloletnie szykany w zakresie kultury i oświaty pozostawiły za sobą zapóźnienia, których skutki władze polskie zdecydowały się raźno usuwać. 7 lutego 1919 r. wydano dekret o obowiązku szkolnym, który wprowadzał obowiązkową 7-letnią szkołę powszechną dla wszystkich dzieci od 7 do 14 roku życia. Uprzedzając ten fakt Rada Miejska w Sosnowcu wprowadziła już od 1 września 1918 r. obowiązek szkolny dla dzieci w wieku 7-11 lat docelowo planując objąć nim młodzież do 14 roku życia. Nie wzięto zdaje się jednak pod uwagę faktu, że w 1919 r. w całym Zagłębiu było tylko 20 budynków przeznaczonych szkolnictwu z czego tylko niewiele nadawało się do prowadzenia zajęć dydaktycznych (co więcej – wszystkie były dzierżawione przez Magistrat od prywatnych właścicieli). Jednakowoż szansą na przezwyciężenie tego problemu był fakt przyznania w 1918 r. miastu Sosnowiec pożyczki 5 mln marek na roboty publiczne i wsparcie bezrobotnych. W pierwszej kolejności pieniądze te zostały przeznaczone na uporządkowanie miasta, ściślej na regulację głównej arterii – ul. 3 Maja. Korzystając z tejże samej pożyczki Zarząd Miasta w 1919 r. zdecydował się sfinansować budowę jednego (lub nawet dwóch) budynków szkolnych. Jako że w pierwszym roku po wojnie funkcjonowanie Magistratu pozostawiało wiele do życzenia (brak kwalifikacji i doświadczenia w pracy samorządowej zarządu i członków rady miasta) i organizacja pracy nie była najlepsza, sprawą zakupu działki i sporządzeniem planu nowej szkoły podstawowej (w ówczesnej nomenklaturze – powszechnej) zajął się budowniczy miejski – Stanisław Dankowski.

Stanisław Dankowski, budowniczy miejski w latach 1917-1939. Źródło: Album Inżynierów i Techników w Polsce.

Wraz ze swym współpracownikiem Henrykiem Łaszczewskim (który jeszcze przed wojną pełnił funkcję technicznego konduktora – mierniczego – a także przez krótki czas był miejskim budowniczym i doskonale znał stosunki w mieście) znalazł dogodną parcelę. Znajdowała się przy ul. Wawel i należała do Bogumiła Meyera (kupca i przedsiębiorcy z Sielca). Warunki terenowe były idealne dla prowadzenia budowy a cena umiarkowana. W dodatku w pobliżu znajdowała się cegielnia Felicjana Wieczorka (sosnowieckiego radnego a przez około 100 dni 1923 r. również Prezydenta Miasta) z pokaźnymi zapasami cegły (ogromne jej ilości przeleżały tu całą wojnę ze względu na ogólny zastój budowlany). Sam właściciel zaofiarował się po bardzo niskiej cenie dostarczyć materiał na budowę. Wszystko zdawało się być na dobrej drodze aby rozpocząć inwestycję.

Kłody pod nogi – parcela

Niestety wtedy dały o sobie znać biurokratyczne gry i zabawy. Na posiedzenia Komisji Budowlanej z ramienia Rady Miasta został delegowany niejaki Celestyn Przytulski (radny, przedsiębiorca, w latach późniejszych właściciel Kopiarni Rysunków w Sosnowcu), przez którego cała sprawa zaczęła się niebezpiecznie przedłużać.

Reklama prasowa firmy C. Przytulskiego (lata 30te). Źródło: Architektura i Budownictwo, 1931

Co i rusz zgłaszał on nowe pretensje odnośnie zakupu parceli, na której miał zostać wybudowany budynek szkolny. Rano wytaczał argumenty, które po południu zostały zbijane i Celestyn zdawał się być usatysfakcjonowany. Ale na drugi dzień cały proces powtarzał się. Kwestię nabycia działki przecięła stanowcza postawa miejskiego architekta, Dankowskiego, który doprowadzony do ostateczności oskarżył Przytulskiego o złą wolę i działanie na niekorzyść miasta. Gdy sam Prezydent Miasta, Czesław Jankowski, próbował załagodzić sprawę, usłyszał on taką oto ripostę z ust Dankowskiego „Prawda, że pan P. jest ławnikiem, ale też prawda, że jest skończonym bałwanem i co ja na to mogę poradzić ?!”. To zakończyło kilkutygodniową batalię, p. Celestyn milcząco przyjął do wiadomości postanowienie o kupnie placu od Meyera. Warto tu dodać, że po niedługim czasie Przytulski został skazany na 2 miesiące aresztu za przyjęcie łapówki (500 marek – a to tylko był zadatek) za „wyrobienie u Zarządu Miasta lepszej ceny za parcelę pod budowę szkoły na Pogoni od miejskich sukcesorów Wróbla”.

Kup pan cegłę!

Gdy sprawa miejsca budowy szkoły została załatwiona pojawiły się problemy z materiałami budowlanymi. Jak wspomniano wcześniej, cegły na budowę miały zostać dostarczone w promocyjnej cenie z mieszczącej się w pobliżu cegielni Wieczorka. Ten szczwany lis zwietrzył okazję na zwiększenie swoich przychodów i oświadczył, że aktualnie cena jest znacznie wyższa. Jakby tego było mało zawyżył znacznie koszt zleconych mu przez Zarząd Miasta prac niwelacyjnych pod budowę. Tu po raz kolejny Dankowski postawił sprawę na ostrzu noża i zredukował znacznie rachunek przedstawiony przez Wieczorka. Wywołało to jego oburzenie i znów kwestia dotarła do Prezydenta Jankowskiego.

Czesław Jankowski, prezydent Sosnowca
w latach 1919 – 1920.
Źródło: https://sosnowiec.naszemiasto.pl

Zabawne w całej historii było przeciwstawienie pomiarów wykonywanych przez właściciela cegielni „metrem wyciągniętym zza cholewy” a precyzyjnymi wyliczeniami Wydziału Mierniczego Magistratu. Niestety sprawa nie zakończyła się po myśli miejskiego budowniczego i po interwencji Prezydenta oraz decyzji Cezarego Uthke (decernenta w Magistracie, w latach późniejszych dowódcy Gwardii Ludowej WRN w Zagłębiu oraz zastępcy komendanta Śląskiego Okręgu Armii Krajowej) rachunek Wieczorka został pomniejszony tylko o połowę skreślonej przez Dankowskiego sumy.

Druga afera ceglana

Położenie kamienia węgielnego pod budowę szkoły nastąpiło w 1921 r. a rok później rozpoczęto prace ziemne.

Inauguracja budowy szkoły przy ul. Wawel, 1921 r. Czwarty od prawej w jasnym kapeluszu stoi projektant szkoły – Stanisław Dankowski. Źródło: T. Kostro, A. Urgacz-Szczęsna. Sosnowiec między wojnami. Łódź 2014.

Inwestycja zabrała kilka lat z powodu ciągłych braków gotówki i rosnących kosztów (wynikało to z rosnącej dewaluacji pieniądza). Na firmamencie ponownie pojawił się Felicjan Wieczorek ofiarując swoje usługi. Proponował prace ziemne w przystępnej cenie i wywóz odzyskanej gliny do swojej cegielni. Temu pomysłowi tradycyjnie sprzeciwił się Dankowski proponując wykorzystanie gliny do zasypania pobliskiego bagna, które bardzo szpeciło okolicę. Pomysł spodobał się Prezydentowi Jankowskiemu i został zrealizowany. Jednakże to było tylko preludium do tzw. drugiej afery ceglanej. Jaki był jej początek? Oddajmy głos samemu Dankowskiemu:

Pewnego razu przyszedłem na posiedzenie Zarządu Miasta z jakimiś sprawami i ku mojemu zdumieniu ujrzałem na stole kilka cegieł, a jedną trzymał w rękach ławnik Wolf. Moje niespodziewane wejście wywołało ogólną konsternację. Pierwszy skłonił się Wolf i zwrócił się do mnie z zapytaniem, jaką cegłę z oferowanych uważam za najlepszą. W tym czasie nie budowaliśmy nic innego poza szkołą, widziałem więc, że chodzi o dostawę cegły na tę budowę. Oferty były zebrane poza Wydziałem Budownictwa, co mnie niezmiernie zdziwiło. Odpowiedziałem Wolfowi, że cegły do budowy szkoły w ogóle nie potrzeba, gdyż plac jest mały i nie ma gdzie jej złożyć, a po wtóre cegła W[ieczorka] nie powinna wchodzić w grę, jako źle palona i z dużymi gniazdami marglu. Załatwiłem swoje sprawy i wyszedłem. Dostawę cegły, naturalnie od W[ieczorka] załatwiono po moim wyjściu. Zaraz na drugi dzień sekretarz przyniósł mi do podpisania asygnację na 800 000 M wystawioną na nazwisko Wieczorka. Podpisu odmówiłem. W ciągu paru tygodni W. odebrał z Magistratu należność za ½ miljona cegły. Asygnację podpisał prezydent i sekretarz”.

Rękopis zapisków Stanisława Dankowskiego.

Wieczorek zwietrzył szansę na utarcie nosa zuchwałemu architektowi i w kolejnych tygodniach próbował paraliżować i deprecjonować pracę Wydziału Budowlanego. Dzięki hartowi ducha i mocnych nerwach udało się jednak Dankowskiemu obronić swój wydział przed jego likwidacją. Odbyło się to podczas sensacyjnej sesji Komisji Budowlanej. Po jej zakończeniu pokonany radny Wieczorek … rozpłakał się.

Niestety po jakimś czasie temat cegieł na budowę szkoły powrócił. Urząd Prezydenta Sosnowca pełnił w tym czasie… Wieczorek. Z Urzędu Wojewódzkiego z Kielc przybył na kontrolę radny wojewódzki – niejaki Serednicki (źródłem kontroli był zapewne donos kontrkandydata do urzędu prezydenckiego – Artura Michaela). Przedmiotem sprawy miał być przekręt polegający na tym, że Wieczorek, będąc jeszcze zwykłym radnym, sprzedał Magistratowi pół miliona cegieł, wziął za nie gotówkę z góry ale … dostawa nie nastąpiła! Jako winnego wskazano miejskiego architekta, jako zwierzchnika Wydziału Budowlanego. Zdumiony Dankowski oświadczył, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego i na dowód okazał podpisy pod asygnacjami należące do prezydenta i sekretarza. Wściekły Serednicki poradził Wieczorkowi… aby podał się do dymisji. To definitywnie zakończyło samorządową karierę Wieczorka.

Projekt szkoły

Wracając do tematu budowy szkoły na Wawelu warto poświęcić nieco uwagi pracom nad projektem budynku. Lata 20te w architekturze europejskiej to początek myśli modernistycznej, odchodzono od tak popularnych wcześniej kierunków jak historyzm czy secesja. Jednakże w Polsce nurt ten nie był jeszcze tak popularny, a w dodatku ze względu na dopiero co odzyskaną niepodległość, nowo wznoszone budynki musiały nawiązywać do polskiej tradycji. Mimo wszystko Dankowski pragnął w swoim projekcie nieco „zmodernizować” bryłę szkoły zachowując jednocześnie pierwiastek historyczny. Plany opracowywał samodzielnie pracując wieczorami i nocami, gdyż w ciągu dnia poświęcał się pracy zawodowej w Magistracie. Mimo niesprzyjających warunków projekt został ukończony. Ze względu na kształt i rozmiar parceli przy ówczesnych ulicach Sławkowskiej (obecnie Legionów) i Wawel, rzut budynku przypominał literę „L” (być może miał przypominać… otwartą księgę), lecz jego bryła nie przypominała tej, którą znamy dziś.

Druga wersja projektu szkoły przy u. Wawel. Źródło: zbiory Grzegorza Onyszki.

Powyższe zdjęcie prezentuje jedną z kilku wstępnych wersji planów szkoły. Charakterystyczne renesansowe attyki wieńczyły tylko narożny łącznik, a boczne skrzydła nakryte były dwuspadowym dachem (podobnie jak dobudówka od strony ul. Wawel).

Projekt był gotowy, teraz pozostało go „tylko” obronić w Ministerstwie…

Profesor Noakowski

W tym momencie najlepiej będzie ponownie oddać głos Stanisławowi Dankowskiemu, który w swoich zapiskach szczegółowo przedstawił spotkanie w Ministerstwie Robót Publicznych.

Projekt szkoły był rozpatrywany przez 13 osób, reprezentantów Ministerstwa R. Publicznych, Oświaty i Kultury i Sztuki. Ze znajomych, widzianych w poprzednio urządzanych zjazdach, byli tam obecni prof. Wojciechowski, [inż.] Juljusz Kłos i Matuszewski. Rzut budynku aprobowano, natomiast postawiono mi zarzut braku cech architektury polskiej i motywy nie oparte na dawnych czasach. Na ten zarzut odpowiedziałem, że owszem posługiwałem się motywami ze znanych polskich zamków – mianowicie z Krasiczyna i Starego Sioła. Pokazało się, że zabytki te tym panom nie były znane, ale w każdym razie moja replika była słaba i nastąpił moment dość kłopotliwej ciszy.

Patrząc na poniższą rycinę można się przekonać jak bardzo attyki sosnowieckiej szkoły są wzorowane na tych z wieży zamku w Starym Siole.

Baszta zamku w Starym Siole z renesansową attyką. Źródło: https://audiovis.nac.gov.pl/obraz/126061/61e0699a2024290ca584fcc462d79e66/

Wracając do posiedzenia w Ministerstwie, po chwili konsternacji sytuację uratował inż. Kłos sugerując aby powołać „superarbitra” – prof. Stanisława Noakowskiego. Był to wybitny polski architekt, malarz i historyk sztuki, a w latach o których tutaj rozprawiamy, tj. 1920-1923, pełnił funkcję dziekana Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej.

Profesor Stanisław Noakowski. Źródło: https://pl.wikipedia.org

Dankowski miał wieczór i noc na ponowne przemyślenie swoich planów. Biorąc pod uwagę nastawienie komisji, której członkowie oczekiwali projektu głęboko osadzonego w polskiej tradycji architektonicznej, oraz osobę rozjemcy – profesora Noakowskiego, wielbiciela secesji – należało zabezpieczyć się przygotowując alternatywę dla już złożonych szkiców. Nie było to łatwe nawet z tak prozaicznego powodu jak brak przyborów rysunkowych (Dankowski załatwiając sprawę w Ministerstwie nocował u swojego wuja w Warszawie). Na szczęście w teczce z rysunkami jakimś cudem znalazł się kawałek kalki wielkości pocztówki i na tym to fragmencie Dankowski zmienił kształt dachu na jednospadowy. Dodał też z frontu wysoką attykę. W tym momencie architekt znalazł kompromis między swoją wizją modernistyczną a konserwatywną. Spotkanie z profesorem Noakowskim było już więc formalnością. Jako pierwsza została pokazana pierwsza wersja projektu z dachem dwuspadowym lecz profesor jako lepszą wskazał wersję z dodaną attyką, jako bardziej „swojską”.

Widok frontowy szkoły przy ul. Wawel. Źródło: zbiory Janusza Szaleckiego.

Architektura

Dankowski nie był do końca zadowolony z wybranego projektu. Jak sam pisał „(…) budynek stracił na oryginalności wyglądu i również na celowości, skutkiem bowiem zastosowania wspólnej attyki powstały na poddaszu duże przestrzenie, do dnia dzisiejszego stojące bez użytku”.

Szkoła przy ul. Wawel, widok od podwórza. Źródło: http://www.szkolap6.nazwa.pl.

Z drugiej jednak strony w wywiadzie udzielonym redaktorowi czasopisma Polonia (1925, R. 2, nr 113) pochwalił się, że „fotografie tych gmachów [tj. szkoły na Wawelu oraz Kino Udziałowe „Zagłębie”] zostały wysłane na międzynarodową wystawę architektoniczną w Paryżu”.

Rysunek budynku szkolnego z lat 30tych, widoczny jednospadowy dach.
Źródło: czasopismo Polonia, 1925, R. 2, nr 113

Projekt został oczywiście skierowany do realizacji. Po dwóch latach, we wrześniu 1924 r., szkoła była gotowa do przyjęcia pierwszych uczniów.

Zdjęcie szkoły tuż sprzed zakończenia budowy. Źródło: zbiory Janusza Szaleckiego

Cały gmach tworzą trzy elementy ułożone w literę L, ponadto na obu końcach dobudowane zostały dwa zróżnicowane w kształcie budynki. Główne wejście zwieńczone jest półokrągłym nadprożem a całość zakomponowana jest w ściętym narożniku, tak charakterystycznym dla budynków umiejscowionych w rogach ulic. Zwraca uwagę wydatny gzyms kordonowy nad parterem i drugim piętrem.

Renesansowa attyka oplata całą fasadę jednakże urozmaicają ją okna, które w elewacjach bocznych na parterze są prostokątne i półokrągłe, wkomponowane w oryginalne wnęki.

Skrzydło południowe kończy prosty dwukondygnacyjny budynek z dużymi prostokątnymi oknami.

Ciekawsze jest zakończenie skrzydła od strony północnej – wzdłuż ul. Wawel. Można podejrzewać, że mieściły się tam mieszkania kadry nauczycielskiej a może i samego dyrektora. Świadczyć o tym może stylowa logia z typowo polskim filarem pośrodku.

Zupełnie inny charakter ma elewacja od strony podwórza oraz boisk sportowych. Jest jednolita i składa się z szeregu prostokątnych okien. Jedynie łącznik skrzydeł bocznych otrzymał półkoliste wejście i zbliżone kształtem otwory okienne na drugim półpiętrze. Patrząc z tej strony na szkołę widać tutaj skutki powojennej przebudowy, podczas której zlikwidowano jednospadowy dach (na który tak narzekał architekt). Zamiast niefunkcjonalnych strychów dodano kolejną kondygnację.

W nowopowstałym budynku siedzibę znalazła nie tylko Szkoła Podstawowa nr 6 im. Juliusza Słowackiego lecz również Szkoła Malarstwa i Rysunku, Szkoła Rzemieślnicza oraz Rozwojowa Szkoła Specjalna.

Gmach do dzisiaj pełni swoją pierwotną funkcję, a jego nieprzeciętna bryła zdobi nasze miasto już blisko sto lat. Miejmy tylko nadzieję, że planowana termomodernizacja budynku nie wpłynie niekorzystnie na jego proporcje i oryginalny wygląd.

Marcin Lora

Współpraca: Anna Urgacz-Szczęsna

Zdjęcie tytułowe pochodzi ze Śląskiej Biblioteki Cyfrowej. Zdjęcia współczesne wykonał autor artykułu.

Źródła:

Zapiski Stanisława Dankowskiego udostępnione przez p. Krzysztofa Gawędzkiego

http://www.szkolap6.nazwa.pl

https://pl.wikipedia.org

https://sosnowiec.naszemiasto.pl

https://www.sbc.org.pl

J. Lusek: Z historii szkolnictwa w Sosnowcu (w: Sosnowiec. Obraz miasta i jego dzieje, T1)

E. Gondek: Oświata w regionie (w: Zagłębie Dąbrowskie w II Rzeczypospolitej)

P. Drzewiecki: Potrzeby miast w Polsce (w: Kurier Zagłębia, 110/1922)

T. Kostro, A. Urgacz-Szczęsna. Sosnowiec między wojnami.

4 Comments

  1. Uzupełnienie ws. finansowania budowy szkoły
    „Na 62 plenarnym posiedzeniu w dniu 19 bm (…) załatwiono następujące sprawy. (…) Pkt. 1b. 10 milionów mk. pożyczki zaciągnąć u Rady na budowę szkoły powszechnej przy ul. Wawel.”
    Źródło: Kurier Zagłębia, 21.05.1921.

    Polubienie

  2. Uroczystość założenia i poświęcenia kamienia węgielnego pod budynek szkoły odbyła się 14 lipca 1921 r. o g. 16.
    Więcej [na stronie |https://youareshitandyouknowyouare.blogspot.com/2021/11/ciekawostki-z-kuriera-zagebia-rok-1921.html].

    Polubienie

Dodaj komentarz